My dorośli dobrze wiemy, że czytać trzeba umieć. Po prostu. No bo jak żyć bez czytania? To sposób na pozyskanie wiedzy, informacji niezbędnych do funkcjonowania w świecie. Bez czytania ani rusz. Co więcej wielu z nas czytać lubi, bo książki pozwalają się zrelaksować, spędzić miło czas, poszerzają horyzonty… Dlaczego więc nasze dzieci tak się przed tym bronią?? Przez myśl może nam przemknąć, że skoro nauka czytania jest dla nich męcząca, to być może dziecko ma prawo nie pałać do niej szaleńczym entuzjazmem. Ale… No właśnie. ALE przecież nie można nie umieć czytać! Więc szybko odganiamy tę myśl, zawisamy nad dzieckiem z wyrzutem i ciśniemy. Wszystko rozumiem, ale… Nie ma wyjścia!
Spróbujmy znaleźć kompromis w tej patowej sytuacji, bo wszyscy wiemy, że jak dwie strony się uprą, każda z poczuciem że jest niezrozumiana, krzywdzona i jej emocje się nie liczą, to nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Rodzicu – masz prawo dążyć do tego, żeby dziecko uczyło się czytać. Masz prawo się martwić o jego przyszłość, czuć się niepewnie widząc, że czytanie nie idzie mu dobrze. Weź kilka głębokich oddechów, będzie dobrze. Mamy sprawdzony plan działania.
Dzieciaku – masz prawo czuć się zniechęcony, jeżeli próbujesz coś ćwiczyć, ale to jest trudne, wymaga wysiłku, a efekty nie są zadowalające. Masz prawo się wściekać, gdy słyszysz, że coś jest proste, a dla Ciebie jest trudne. Masz prawo czuć się zmęczony czytaniem i rozumiem, że chcesz od niego uciec i bawić się. Zaproponuję Ci coś innego, niż czytanie książki. To będzie dla Ciebie jak gra, jak pasjonujący wyścig z przeszkodami, na którego końcu czeka nagroda.
Co zrobić, żeby dziecko chciało usiąść do ćwiczeń z czytania?
1. Oddaj odpowiedzialność dziecku, zadbaj o jego poczucie kontroli i sprawczość
Dziecko bardzo lubi decydować, czuć się autonomiczne, wpływać na swoją rzeczywistość. Nie lubi natomiast, gdy ktoś mu mówi co ma robić, a szczególnie, jeśli każe mu się robić coś, czego bardzo nie lubi. Spróbujmy więc odwrócić sytuację. Gdy już ustalicie, że czytanie jest dość przydatną umiejętnością w życiu (pomoc), niech dziecko samo zadecyduje ile jest w stanie poświęcić czasu dziennie na czytanie, jakie ćwiczenia będzie robiło i o jakiej porze dnia. Zróbcie grafik ćwiczeń, tabelkę do zaznaczania (lub wykorzystajcie gotowce z moich materiałów). Niech dziecko ustali co fajnego będzie robiło po czytaniu.
2. Ćwiczcie na odpowiednim poziomie
Ćwiczenia mają być w znacznej części łatwe dla dziecka, przeplatane tym, co jest trudniejsze, ale w najbliższej strefie rozwoju. Nie róbcie ćwiczeń zbyt trudnych, bo to zabije całą motywację. Jeśli musicie nauczyć się czegoś trudniejszego do szkoły – zróbcie to razem. Samodzielnie ćwiczcie tylko na dostosowanych materiałach.
3. Skupcie się na postępach, a nie na tym jak daleko jesteście od płynnego czytania Pana Tadeusza
Zaczynaliście od poziomu II/III, a teraz możecie pochwalić się opanowanym poziomem IV? To super! 🙂 Jest się z czego cieszyć. Nie ważne, że Pani w szkole wciąż czepia się, że Jaś, czy Zosia czyta szkolne czytanki gorzej, niż powinna. Ważne, że jest postęp, idziecie do przodu, jest coraz lepiej. Niech dziecko to widzi i czuje, a będzie chciało iść dalej.
4. Wymiana wysiłku za przyjemność
Doceń wysiłek. Pokaż dziecku, że na przyjemności w życiu trzeba zapracować. I wcale nie prawdą jest, że tylko nagroda bezpośrednio wynikająca z danej czynności jest ok, a inne to są ble i fu. Pewnie, że super, jeśli dziecko będzie czytało, bo lubi. Ale jeśli będzie czytało, bo później będzie mogło zagrać w ulubiona grę, to tez dobrze. A wiesz czemu? Bo dzięki temu nauczy się czytać sprawniej i może wreszcie zacznie mu to wychodzić na tyle dobrze, że polubi czytanie! Znam wiele takich przypadków. Zapewniam Cię, że lepiej, żeby dziecko ćwiczyło czytanie w zamian za coś, niż go nie ćwiczyło, bo go nie lubi. Nikt nigdy nie polubi czegoś, co mu źle wychodzi…
Brakuje tu typowego punktu – dziecko musi lubić czytanie! Więc czytajcie fajne książki, czytaj dużo dziecku, nie zmuszaj do czytania, kiedyś dojrzeje i samo zacznie. Choć to brzmi pięknie, niestety nie sprawdzi się zawsze. Albo inaczej – gdyby się sprawdziło, nie byłoby Cię na tej stronie. Większość osób, które zgłaszają się do mnie na kursy stosowało to typowe podejście i były bliskie załamania nerwowego… Przy mojej dwójce dzieci, którym do tej pory czytam codziennie pół godziny wieczorem i uwielbiamy to – mam dwa skrajne przypadki. Córka sama chciała ćwiczyć czytanie i idąc do szkoły połykała grube tomiska. Syn natomiast, mimo tych samych schematów wprowadzania czytania ćwiczyć nie chciał… Więc ja, nie chcąc czekać na kłopoty, postanowiłam zachęcić go do czytania wg wyżej opisanych punktów. I jest sukces 🙂