To pytanie zadaje sobie wielu rodziców. Nie ma na nie jednej odpowiedzi. Na pewno zawsze powinniśmy mieć na uwadze potrzeby i dobro dziecka. Jeśli dziecko chce – niech się uczy! Jeśli nie chce, ale już powinno (jest u progu 1 klasy lub starsze), to nie ma wyjścia, musimy zadziałać maksymalnie skutecznie, aby pomóc mu nauczyć się czytać szybko i sprawnie. W innych sytuacjach – wrzućmy na luz 🙂
Metody wczesnej nauki czytania
Popularne metody wczesnej nauki czytania to metoda czytania globalnego lub sylabowego (w Polsce najbardziej spopularyzowana Metoda Krakowska). Są „wczesne”, ponieważ generalnie stosuje się je przed rozpoczęciem nauki szkolnej. Metodę globalną można stosować tylko w przypadku maluszków, które same jeszcze nie pytają o literki. Metoda Krakowska dobrze nadaje się dla przedszkolaków i dzieci zaczynających naukę w szkole, wykorzystuje się ją także w terapii dzieci z zaburzeniami mowy. Będąc absolwentką UP w Krakowie miałam z tą metodą styczność na studiach i dzięki niej poznałam podstawy czytania sylabowego.
Jak uczyły się czytania moje dzieci?
O nauce czytania od podstaw na początku uczyły mnie moje pociechy. Dzięki tym doświadczeniom i materiałom, które dla nich tworzyłam, zaczęłam pracować z coraz młodszymi dziećmi (wcześniej pomagałam tylko tym, które miały problem z czytaniem w 2-3 klasie).
Eliza
Przede wszystkim po porzuceniu czytania globalnego (córka miała wtedy ok. 1,5 roku) nie uczyłam czytania dopóki samo dziecko nie wykazało nim zainteresowania. A stało się to podczas wspólnego czytania, kiedy zaczęło pytać o literki… Było to ok. 3 roku życia i zanim się spostrzegłam znało wszystkie (bez dwuznaków). W Metodzie Krakowskiej nie wolno uczyć liter i głosek, więc już wiedziałam, że nie uda nam się ta metoda wg pierwotnych zasad. Ale zaczęłyśmy od perfekcyjnego opanowania samogłosek, a później łączenia liter w sylaby proste otwarte (bez globalnego rozpoznawania sylaby, ćwiczyłyśmy jednocześnie syntezę liter w sylaby i słuch fonematyczny). Między 4 a 5 rokiem życia moja córka przeszła od czytania prostych sylab do czytania książek. Sama chciała czytać i dużo ćwiczyła. Na wakacje przed 1 klasą wzięła sobie Anię z Zielonego Wzgórza (serio! 😉 ).
Maks
Syn miał nieco więcej oporu. Choć w wieku 4 lat tak samo jak siostra potrafił czytać proste sylaby i wyrazy z nich utworzone, to nie chciał ćwiczyć… Gdy skończył 5 lat też nie chciał ćwiczyć i niestety magicznym sposobem nie umiał nic więcej, niż rok wcześniej 😉 Kiedy we wrześniu jego siostra poszła do 1 klasy i miała przez nauczycielkę przykazane czytać 15 minut dziennie stwierdziłam, że to doskonały moment, żeby podpiąć pod to jej brata. On w tym czasie miał przez 5 minut losować z koszyczka wyrazy podzielone na sylaby i je czytać. Były to wyrazy z początku etapu II (ze zbitkami). Po tym czytaniu był ich czas na bajkę. Zadziałało to niesamowicie skutecznie i po pewnym czasie takiego treningu okazało się, że umie przeczytać wyrazy z książek… Było to jednak dla niego trudne i męczące. Po przeczytaniu jednej linijki sapał i stękał. Nie chciał ćwiczyć, a ja nie naciskałam. Kiedy przyszedł kolejny wrzesień (początek zerówki) wprowadziliśmy „domową walutę” – za pewien wysiłek intelektualny, lub trzymanie się planu, można było zdobywać żetony i za nie zapewnić sobie przyjemności, jak oglądanie bajek czy granie. Czytanie stało się czymś, za co można zdobyć żeton (bez nacisku – nie chcesz mieć żetonu, to możesz nie czytać). Najpierw było 10 stron (poziom 2 z serii Czytam sobie), później 20. Czytanie stawało się coraz mniej męczące. W końcu potrafił przeczytać na raz całą książkę (47 stron w ok. 45 minut) za 2 żetony! Zaczął się tym cieszyć i być dumny z tego, że tak dobrze czyta. Nadal nie czytał książek dla przyjemności sam z siebie, ale czytał wszystko, co jest mu potrzebne (gdy szuka czegoś w internecie, opisy, instrukcje, polecenia). Uważam, że jest to sukces 🙂 Do pierwszej klasy poszedł jako osoba potrafiąca przeczytać każdy tekst względnie dobrze, swoją pierwszą lekturę (Plastusiowy Pamiętnik) przeczytał samodzielnie w kilka dni. Mając tak wypracowaną podstawę od miłości do czytania książek dzieli nas tylko… znalezienie odpowiedniej książki! W przypadku Maksa miłość zaczęła się od “13-piętrowego domku na drzewie”… 🙂
Gdy pojawiają się problemy z czytaniem…
Moje dzieci na pewno nie miały problemów z nauką czytania i ogromna większość dzieci też nie będzie ich miała. Wystarczy tylko dojrzałość mózgu, która w wyniku odpowiedniej stymulacji pojawia się zazwyczaj między 5 a 7 rokiem życia. Dziecko realnie potrzebuje umieć czytać gdy idzie do szkoły (choć gdy umie to robić wcześniej jest dużo bardziej samodzielne w wielu sytuacjach). Przy odpowiednio dojrzałym mózgu (synteza i analiza wzrokowa i słuchowa, ustalona lateralizacja jednostronna) możemy nauczyć się biegle czytać w pierwszym półroczu 1 klasy i będzie ok.
Czasem jednak pojawiają się problemy, lub okoliczności, które sprawią, że westchniemy „Och, dlaczego nie zaczęliśmy się uczyć czytania chociaż pół roku wcześniej…?”
Cała klasa umie już czytać, a mój Grześ i 2 innych uczniów nie…
W takiej sytuacji praca nauczyciela jest skupiona na większości, a pozostali uczniowie odstają, co może skończyć się frustracją, niechęcią, obniżonym poczuciem własnej wartości.
Większość osób w klasie na początku nie umiała czytać, ale oni idą do przodu, a moja Kasia utknęła na składaniu wyrazów z literek i nie może pójść dalej od kilku miesięcy…
Być może dało się wcześniej zauważyć symptomy świadczące o tym, że mózg będzie miał trudniej z nauką czytania, że będzie potrzebował więcej czasu, ale przegapiliśmy moment, gdy można było pracować nad tym na spokojnie, a teraz jest stres…
Nie uczyliśmy się czytania w zerówce, bo szkoła miała tego uczyć. Tymczasem okazało się, że w szkole nie uczą czytania, tylko go wymagają!
To trochę szokująca, ale niestety częsta i bolesna prawda (mogłabym przytoczyć niezliczoną ilość opowieści rodziców). W szkole dzieci poznają litery, a później mają próbować z nich składać wyrazy i zdania. Mają trochę czasu, zanim nauczyciel zacznie wymagać czytania. Ale z reguły nie jest to żaden spójny system nauki. Niektóre dzieci mogą być objęte zajęciami wyrównawczymi, ale jest to np. 1 godzina w tygodniu. 95% czasu pracy nad czytaniem odbywa się w domu.
Kiedy zacząć naukę czytania?
Najbezpieczniej i bez stresu – kiedy dziecko chce, lub po skończonych 6 urodzinach (zerówka, najpóźniej 0,5 roku przed 1 klasą SP). Jeżeli dziecko do 6 urodzin samo nie zapragnęło uczyć się czytać, to lepiej nie ryzykować, że w 1 klasie też nie zapragnie. Najwięcej dzieciaków, z którymi pracowałam to właśnie takie, które poszły do szkoły nie umiejąc czytać i w szkole się nie nauczyły, lub tempo pracy i stres związany z opóźnieniami w nauce całkiem je pokonał.
Jak zacząć naukę czytania?
Ja z całego serca polecam Ci kurs „Nauka czytania START”. Poziom 0 możesz wypróbować zupełnie za darmo, znajdziesz w nim potrzebne materiały, opisy ćwiczeń + dostęp do filmów instruktażowych.
Jeśli Twoje dziecko rozpoczęło już naukę czytania zróbcie test diagnostyczny, aby sprawdzić na jakim jesteście poziomie i jak możecie usprawnić dalszą naukę.
Dostępne dalsze etapy kursu
Etap 1
Dla dzieci, które znają już 6 samogłosek ustnych (A, O, E, I, U ,Y) oraz 4 spółgłoski (M, T, L, K), a także potrafią złożyć je w proste sylaby otwarte (spółgłoska+samogłoska), chcą nauczyć czytać wyrazy i zdania sylabami, oraz poznać 3-literowe sylaby zamknięte. Czytaj więcej o etapie 1…
Etap 2
Dla dzieci, które znają dobrze większość liter, potrafią je łączyć w sylaby proste i zamknięte (3-literowe), ale czytanie trudniejszych wyrazów to dla nich wyzwanie. W tym etapie przejdziemy od prostych tekstów, przez coraz bardziej złożone, aż do umiejętności czytania książek. Czytaj więcej o etapie 2…